Wizyta w sklepie internetowym DCS World może na początku trochę przytłoczyć. Lista jest długa na kilka stron, a wszystkie opcje razem wzięte dają zaporową kwotę ponad 8 tysięcy złotych! Wbrew pozorom, samolot samolotowi nierówny i przy każdym czekają nas nieco inne atrakcje. Jaki samolot warto więc kupić na początek? Dlaczego moduł F-15C kosztuje zaledwie 50 złotych, a F-14B już około 300 złotych?
Zakupy w DCS World warto robić podczas ogólnych wyprzedaży. Te odbywają się równocześnie na stronie głównej DCS i na Steamie. Większość dodatków jest wtedy przeceniona o 50 procent, tylko te najnowsze trochę mniej lub wcale. Zniżki pojawiają się równocześnie z wielkimi wyprzedażami sezonowymi na Steamie lub okolicznościowo również i w innych terminach. Wystarczy śledzić fanpage DCS World by Eagle Dynamics na Facebooku, by być na bieżąco z promocjami.
Jeśli wiemy, że zostaniemy z symulatorem latania DCS World na dłużej lub chcemy dostać jak najwięcej w jednym zakupie, na swój pierwszy moduł warto wybrać samolot F/A-18C Hornet. To jeden z najdroższych dodatków nawet w promocji, ale oferuje najbardziej wszechstronne doznania oraz możliwości.

Hornet to świetny myśliwiec do zwalczania samolotów, walki kołowej oraz doskonały samolot szturmowy. Lista uzbrojenia jest już niemal kompletna i posiada pełen wachlarz typów broni niekeirowanej, naprowadzanej laserowo oraz GPS-em. Wspomagany komputerem system latania sprawia, że F/A-18 jest bardzo stabilny i prosty w pilotażu – nie trzeba ciągle pilnować trymowania sterów. A na deser zostają jeszcze nieporównywalne z niczym emocje związane z operacjami na lotniskowcu!

F-14 Tomcat oferuje również bardzo wysoki poziom wykonania i wierności oryginałowi, ale jako starsza i “bardziej analogowa” maszyna jest zdecydowanie bardziej wymagający przy nauce obsługi wszystkich systemów oraz ma mniejsze możliwości atakowania celów naziemnych. Opcja wcielenia się w postać Mavericka z filmu Top Gun może mieć jednak kluczowe znaczenie podczas decyzji zakupowych!
F-16C Viper czy F/A-18C Hornet?
Podobnym modułem do F/A-18C jest F-16C Viper, który jako samolot z tej samej ery co Hornet, oferuje dość podobną funkcjonalność i wrażenia. W przypadku możliwości kupna tylko jednego z nich, w obecnym stanie (jesień 2021), to ciągle Hornet jest obiektywnie lepszym wyborem.
Pojawił się wcześniej i z tego choćby powodu jest bardziej kompletny. Ma więcej systemów uzbrojenia i niemal kompletny radar z wszystkimi trybami. F-16C Viper posiada tylko część tych elementów, wciąż czekając na radar A-G, zasobnik celowniczy dla pociksów HARM i parę innych funkcji.

Warto też wciąć pod uwagę fakt mnóstwo gotowych kampanii fabularnych dla F/A-18C Hornet (płatnych) i możliwość powiązania go z modułem Supercarrier, który zwiększa realizm, klimat i immersję operacji na lotniskowcu.
A-10C Warthog II
Dobrym wyborem będzie również A-10C. Najstarszy moduł w DCS doczekał się niedawno odświeżenia i sequelu z nieco ulepszoną wersją Warthog II – Tank Killer. Oferuje nieco ładniejszy model 3D, celownik nahełmowy i trzy nowe systemy uzbrojenia. Trzeba jednak zaznaczyć, że to ta starsza wersja oferowała sporą liczbę chyba najlepiej wykonanych kampanii fabularnych w postaci płatnych dodatków. Obecnie można kupić już tylko nową wersję Tank Killer i czekać, aż ewentualnie autorzy dostosują swoje scenariusze do nowego modułu, bo DCS traktuje go jako zupełnie odrębny samolot. Część z nich już tego dokonała.

A-10C jest powolny i nie poznamy w nim uroków walki kołowej w chmurach czy na granicy stratosfery, lecz znakomicie wynagradzają to ogromne możliwości niszczenia celów naziemnych, na czele z atakiem słynnym działkiem GAU-8/A. To zdecydowanie najbardziej kompletny moduł DCS pod każdym względem.
Inne moduły na początek
Jeśli ktoś natomiast woli mniej elektroniki, a więcej frajdy z samego latania, rozsądnym kompromisem będzie F-5 Tiger II. To właśnie na jednej z wersji tego samolotu ciągle szkolą się przyszli piloci USAF.

No dobrze, a co jeśli nie mamy pewności, czy latania nas wkręci? Co, jeśli nie chcemy uczyć się skomplikowanej obsługi systemów na pokładzie lub chcemy wydać jak najmniej? Wtedy dobrym wyborem są moduły “low fidelity”.
Moduły Low Fidelity i High Fidelity (50zł-300zł)
Największe różnice w cenie tłumaczą właśnie terminy “high fidelity” i “low fidelity”, czyli wysoka jakość odtworzenia kontra niska. Część samolotów w DCS World pamięta jeszcze czasy protoplasty DCS – gry Lock On: Modern Air Combat z 2003 roku, który ostatecznie w 2013 roku wyewoluował w moduł Flaming Cliffs 3.

Ze względu na dawne ograniczenia, samoloty w tym pakiecie nie posiadają klikalnych (interaktywnych) kokpitów, a obsługa wszystkich systemów pokładowych uproszczona jest do przycisków na klawiaturze. W samolotach “high fidelity” można natomiast wcisnąć prawie każdy przełącznik w kabinie za pomocą myszki i działają one dokładnie tak, jak w prawdziwym odpowiedniku.
Samoloty “low fidelity” można kupować osobno lub w wszystkie razem, w bardziej opłacalnym pakiecie Flaming Cliffs 3. Zapewniają one dość szybkie wejście w świat latania, bo ich obsługa jest prosta, jednak z pewnością nie oferują pełnego doświadczenia, jakie dają te wiernie wykonane maszyny. To tak, jakby ciągle mieć grę sprzed 15 lat. Nie można w nich poczuć, jaką drogę pokonał i jak rozwinął się gatunek symulatorów.

Flaming Cliffs 3 to jednak jedyna możliwość, by polatać w DCS rosyjskimi maszynami czwartej generacji, jak Mig-29 czy Su-27, które z różnych powodów jeszcze nie znalazły się w grze w wersji “high fidelity”. Jeśli ktoś jest fanem obecnie używanego wschodniego sprzętu, pozostaje mu tylko FC3. Pozostałe samoloty “low fidelity” to: A-10A, F-15C, Su-25, Su-33. W darmowej wersji DCS World znajdziemy Su-25T.
Darmowy Su-25T i Su-25 z modułu Flaming Cliffs 3 trochę się różnią. Ten pierwszy ma nowocześniejszą awionikę i obsługuje laserowo naprowadzane rakiety powietrze-ziemia. Su-25 może atakować tylko za pomocą tradycyjnego, “głupiego” uzbrojenia, ale jest za to lżejszy i zwinniejszy w locie. W ten sam sposób różnią się od siebie samoloty A-10. W FC3 mamy wersję A-10A, z wieloma analogowymi systemami i jednym ekranem dla pocisków Maverick, podczas gdy droższy “high fidelity” to wersja A-10C – z dwoma ekranami wielofunkcyjnymi, laserowym namierzaniem celów i cyfrową obsługą większości systemów.

A co, jeśli lubimy wyzwania?
Wspomniany wcześniej Hornet jest dosyć łatwy do opanowania, ale tak czy siak oznacza to sporo nauki. Do każdego modułu “high fidelity” dołączono instrukcję liczącą po kilkaset stron, a samo przygotowanie samolotu do kołowania trwa od 4 do 8 minut. Choć na początku wszystko wydaje się skomplikowane i przytłaczające, tak naprawdę szybko wchodzi w nawyk, a nauka daje sporo frajdy, o ile tylko nie będziemy chcieli nauczyć się wszystkiego od razu. Co więc oferując inne samoloty i na czym polega wyzwanie?

Chyba najprościej podzielić je na poszczególne generacje i okresy, w których służyły bądź służą do dziś. Im nowsza maszyna, tym bardziej jej obsługa przypomina współczesny smartfon. Systemy odpowiedzialne za latanie wspomagane są przez komputery, a my spędzimy połowę misji wciskając małe guziki wokół ekranów w kokpicie. Takie są jeszcze AV-8 Harrier, F-16C Viper i w dużo mniejszym zakresie Mirage 2000.

W starszych samolotach trzeba się więcej skupić na umiejętności latania, od którego w pełni zależy również celność ataków. Maszyny bywają narowiste, zbaczają kursu, więc konieczne jest ciągłe trymowanie sterów. DCS World oferuje nam bogatą podróż przez historię lotnictwa, zaczynając od stareńkiego I-16 z lat 30, przez kultowe maszyny z II wojny światowej: Spitfire, Mustang, BF-109, Focke-Wolf 190, relikty Zimnej wojny: MiG-15, F-86, MiG-19, MiG-21, F-5, AJS-37 Viggen, aż do popkulturowego bohatera F-14 Tomcat.
Proporcje pomiędzy czystym lataniem, a obsługą elektronicznych systemów zmieniają się wraz z wiekiem samolotu. Bardzo ciekawym przypadkiem jest używany kiedyś przez Ludowe Lotnictwo Polskie MiG-21 BIS. Nie dość, że stoi on gdzieś tuż przed erą elektroniki, to jeszcze posiada toporne, nieintuicyjne rozwiązania prosto z sowieckiej Rosji.

Jeśli F/A-18C przypomina nowoczesny smartfon, to MiG-21 jest jak centrum sterowania elektrownią w Czernobylu. Rakiety i radar o bardzo małym zasięgu czy skomplikowana nawigacja bez komputera sprawiają, że jest on ogromnym wyzwaniem, ale daje też sporo satysfakcji. Aha, i jeszcze silnik lubi gasnąć w czasie lotu! Nie lubię rosyjskich maszyn, ale latanie samolotem MiG-21 to naprawdę niezwykle doznanie.
Osobną kategorią są śmigłowce, które są dosyć specyficzne i lata się nimi trochę inaczej – zdecydowanie nie są polecane dla początkujących.

Wybierając moduł warto też zerknąć na dostępność kampanii fabularnych. W pakiecie jest zwykle jakaś darmowa, ale dopiero te w postaci płatnych dodatków są wykonane na naprawdę wysokim poziomie i wciągają, niczym fabularna gra akcji. W tej kategorii najlepiej wypada chyba samolot A-10C. Niestety, niektóre kampanie wymagają zakupu osobnego teatru działań, np. Normandii czy Nevady.
Część modułów z kolei ciągle ma status wczesnego dostępu i nie oferuje jeszcze wszystkich zaplanowanych funkcji. Twórcy dokładają je stopniowo w różnych odstępach czasu.

Osobiście jestem zdania że dla początkującego wirtualnego pilota najlepszym wyborem jest Su-25T i moduł Flaming Cliffs, gdyż pozwala poznać różnice w pilotowaniu samolotów NATO i byłego Układu Warszawskiego, a także między samolotem myśliwskim i szturmowym. Przytoczę tu Pana cytat „to tak, jakby ciągle mieć grę sprzed 15 lat” – i tak było jeszcze kilka lat temu. Obecnie samoloty z Flaming Cliffs maja w zasadzie tylko uproszczoną obsługę silnika i systemów pokładowych, ale model lotu jest stale rozwijany. Dzisiejszy Su-27 może stracić skrzydła przy ujemnym przeciążeniu, jeśli przy starcie zbyt długo nie odrywamy się od ziemi to „strzelają” opony, podobnie lądowanie jest o wiele trudniejsze. Trzeba zwracać uwagę na prędkość opadania, przy zbyt dużej w F-15 przekrzywią się golenie podwozia głównego, a MiG-29 zacznie się odbijać od pasa jak piłka.
„Jeśli F/A-18 przypomina nowoczesny smartfon, to MiG-21 jest jak centrum sterowania elektrownią w Czernobylu” – mnie z kolei kokpit „dwudziestki jedynki” przypomina stary analogowy oscyloskop, którym się w technikum testowało wzmacniacze 🙂
Ale przyznasz, że FC3, to nie to samo co chociażby F/A-18 – przechodzimy na inny poziom grania. Mając Track IR wszystko zmienia oblicze, a dodając joystick nawet z tej średniej pół jak X-52 lub X-56 w systemie HOTAS…. zatapiamy się w świat DCS, co grozi tylko długim oderwaniem się od świata rzeczywistego i każda misja to fajna przygoda na godziny. I tak, na start polecam F/A-18, to już dopracowana platforma. F-16 dopiero przy aktualizacji 2.8 stanie się bardziej funkcjonalna. A dla dobrej zabawy polecam F-14, mimo że to nie fly-by-wire i brak glass kokpitu, przyjemność prowadzenia niezrównana.