Robin Olds – historia najsłynniejszego wąsa i asa lotnictwa w USAF

Im bliżej premiery modułu F-4E Phantom II od studia Heatblur, tym częściej można natknąć się w różnych miejscach w sieci związanych z DCS na nawiązania do postaci Robina Oldsa – pilota wyróżniającego się charakterystycznym wąsem. Kim więc właściwie był Robin Olds?

Niektórzy podkreślają, że gdyby nakręcono jego fabularną biografię, nikt postronny nie uwierzyłby, że pokazuje prawdziwe wydarzenia i autentycznego człowieka. Olds był połączeniem Mavericka z Top Gun i sierżanta Highwaya ze Wzgórza Złamanych Serc. Wybitny pilot, as lotnictwa, charyzmatyczny dowódca, lider, świetny strateg, gwiazda footballu amerykańskiego, imprezowicz i mąż hollywoodzkiej piękności. Człowiek, który mógł spokojnie wieść życie bogatego celebryty, ale zawsze świadomie pchał się do walki, będąc przykładem dla swoich ludzi. Kilka jego wyczynów przeszło do historii, również te w Phantomie II.

Pilot od dziecka

Robin Olds od dziecka „wdychał lotnicze paliwo”. Był synem asa z czasów I wojny światowej i całą młodość spędził mieszkając w bazach wojskowych. Podpatrywał, jak jego ojciec pomaga w budowie i ostatecznym kształcie projektu B-17 Flying Fortress oraz B-24. We wrześniu 1939 chciał się od razu zaciągnąć do kanadyjskich sił powietrznych, które miały mniejsze restrykcje wieku. Po sprzeciwie ojca wylądował jednak w West Point, gdzie stał się gwiazdą footballu, a na front trafił dopiero w 1944 roku. W wieku 22 lat był świeżym pilotem bojowym samolotu P-38 Lightning i od maja zaczął latać misje eskortowe bombowców nad Francją.  24 lipca otrzymał stopień kapitana i został dowódcą dywizjonu. Ponoć interesowało go wszystko związane z jego samolotem, który nazwał Scat II. Brał udział w pracach mechaników i nauczył się awarynej obsługi i napraw – tak w razie czego. Niedługo przyszły pierwsze zwycięstwa w powietrzu.

Podwójny as II wojny światowej

14 sierpnia zaliczył dwa zestrzelenia Focke-Wolfów 190, ale do historii przeszła misja, która wydarzyła się kilka dni później. 23 sierpnia Olds był członkiem eskorty lecącej nad miasto Wismar. W pewnym momencie, gdzieś na Wittenbergą, zauważył ogromną formację ok. 50 samolotów Bf-109. Razem ze skrzydłowym zaczęli lecieć za nimi, nie wykryci. Przygotowując się do ataku ostatnich samolotów w formacji, odrzucili podwieszane zbiorniki paliwa. Przez emocje i brak doświadczenia Olds nie przełączył systemu paliwa ze zbiorników zewnętrznych na wewnętrze. Podczas wejścia na ogon wroga oba silniki zgasły – Olds zaczął szybować! Mimo to przeprowadził atak do końca i zestrzelił samolot w tzw. „dead sticku” – szybując! Dopiero po tym udało mu się jeszcze raz uruchomić silniki.

To, co wydarzyło się chwilę później, brzmi jeszcze bardziej niesamowicie. Olds zestrzelił kolejnego Bf-a bez większych problemów i dostrzegł, że jeden z Mustangów jest ścigany przez innego Messerschmitta. Będąc wysoko, wprowadził samolot w lot nurkowy i rzucił się na pomoc. Lecąc niemal pionowo w dół, znowu przesadził. P-38 zaczął lecieć zbyt szybko, jak na możliwości konstrukcji i powstało zjawisko zwane  „Compressibility”, przez które stery przestały reagować na ruchy drążka.

Pierwsze sukcesy w walkach powietrznych przyszły w samolocie P-38 Lightning.

Olds pikował w dół. Pęd powietrza wyrwał lewe okno kabiny, co z przerażeniem początkowo odebrał jako trafienie kulami. Na dole, gdzie powietrze stało się dużo gęstsze, odzyskał zdolność sterowania i ponoć cudem wyprowadził samolot z nurkowania, mijając pole zboża na wysokości liczonej w paru metrach. Olds wzniósł się i nieco roztrzęsiony chciał wycofać się z walki, ale oprzytomniał widząc smugi pocisków wokół siebie. Bf-109 strzelał do niego. Olds wykonał więc ostry skręt, doprowadzając samolot do zredukowania szybkości i przeciągnięcia, co zadziałało niczym zwrot samochodem na ręcznym. Messerschmitt go minął, a Olds otworzył ogień. Zaliczył swoje czwarte zwycięstwo i stał się asem. Łącznie zdobył 8 zestrzeleń w P-38, co dawało mu rekord dla tego samolotu na froncie europejskim.

W połowie września jego dywizjon przesiadł się na samoloty P-51 Mustang – swojego nazwał Scat VI. 6 października, w bitwie niedaleko Berlina, zestrzelił w nim Fw-190, sam niemal obrywając przez pomyłkę od „sojuszniczego ognia” swojego skrzydłowego. Po krótkim urlopie Olds wrócił na front, w styczniu 1945 roku. Doczekał się awansu na majora i w misjach eskortowych zestrzelił kolejne 4 maszyny.

Druga maszyna Oldsa, P-51 Mustang, lata do dziśw Belgii. Źródło: wikipedia

Ostatnie zwycięstwa w powietrzu przyszły 7 kwietnia, podczas eskortowania B-24. Jest wśród nich dyskusyjne zestrzelenie odrzutowego Me-262. Olds miał pewność tylko o uszkodzeniu tej maszyny, ale ponoć istnieją niemieckie źródła mówiące, że pilot lądując awaryjnie na polu był już śmiertelnie ranny i został później odnaleziony martwy w kokpicie, co zaliczałoby się jako zestrzelenie, a nie uszkodzenie.

Robin Olds zakończył II wojnę światową z wynikiem 13 zestrzeleń i 11,5 samolotów zniszczonych na ziemi. Był jedynym pilotem, który otrzymał status asa w P-38 (8) i P-51 (5).

Przerwa w boju

Po wojnie Robin ożenił się z hollywoodzką gwiazdą Ellą Raines. Szkolił się na kolejnych samolotach, już odrzutowych, był członkiem pierwszej wojskowej grupy akrobatycznej, brał udział w zawodach lotniczych, uczył innych i w ramach wymiany dowodził dywizjonami RAF-u w Anglii. Z różnych powodów „przegapił” konflikt w Korei, ponoć głównie przez działania swojej żony, która wpłynęła dzięki swoim znajomościom na dowództwo, nie chcąc, by mąż ryzykował życie w kolejnym konflikcie.

Olds był już bardziej przewidujący, gdy wybuchła wojna w Indochinach. Celowo stworzył bez pozwolenia drużynę akrobacyjną na samolotach F-101 i zorganizował parę nielegalnych pokazów. Za to został „ukarany” oddelegowaniem do Tajlandii, gdzie miał przejąć dowództwo nad 8th Tactical Fighter Wing, latającym na nowoczesnych F-4C Phantom II. Słynny as zaliczył 14-stopniowe przeszkolenie na nowej maszynie w 5 dni.

We wrześniu 1966 roku, w wieku 44 lat, pułkownik Robin Olds został dowódcą ekipy, która niedługo później stała się znana jako „wilcza sfora” – Wolfpack. „Stary” pilot zgromadził wokół siebie sprawdzonych kumpli i nauczył młodych pilotów, jak być agresywnym w walce i współpracować ze sobą, bo wcześniej ich umiejetności nie były zbyt dobre. Olds wkraczał do wojny w ponurym czasie ogromnych strat wśród amerykańskich samolotów.

W Wietnamie Olds przesiadł się na F-4C Phantom II. Źródło: nationalmuseum.af.mil

Wietnam – powstrzymać MiGi

Siły Północnego Wietnamu zostały właśnie wyposażone przez Związek Radziecki w nowoczesne baterie rakiet SA-2 i niezwykle zwrotne, zabójcze w walce MiGi-21. Ich taktyka „uderz i uciekaj” powodowała, że ciężkie, obwieszone bombami F-105 albo były zestrzeliwane przez MiGi, albo odrzucały ładunek i ratowały się ucieczką. Przenoszone przez nie zakłócacze QRC-160 chroniły je przed radarowymi SAM-ami, ale niedobór tego sprzętu sprawił, że częściej zaczęto atakować pozbawione tej ochrony Phantomy. Poza tym F-105 latały zwykle tymi samymi trasami, w przewidywalny sposób. Taktyka „leżała”, operacja Rolling Thunder nie przebiegała zbyt dobrze. Tylko w lipcu 1966 roku stracono ponad 20 maszyn. Robin Olds zaczął planowanie ogromnego przedsięwzięcia nazwanego Operacja Bolo.

Jej celem było zniszczenie floty zabójczych MiGów i zatrzymanie kolosalnych strat wśród maszyn i pilotów.  Własne Phantomy II nie ułatwiały tego zadania. To były samoloty stworzone do zupełnie innej wojny, według koncepcji zakładającej koniec ciasnych walk kołowych. Samoloty miały latać szybko, wysoko, a do ataku wykorzystywać pociski. F-4C Phantom II nie miał działka i nie był zbyt zwrotny – w przypadku bliskiego starcia z MiG-iem-21 był w sporych tarapatach. Co więcej, silniki Phantomów mocno dymiły na czarno, przez co było je widać z wielu kilometrów.

Scat XXVII jeszcze z dwoma gwiazdami. Źródło: warbirdsnews.com/Christina Olds.

Chytry plan Oldsa zakładał „przebranie” uzbrojonych po zęby w pociski Phantomów w bombowce F-105 Thunderchief, tak by niczego nieświadomi piloci MiG-ów zaatakowali je, licząc na łatwe zdobycze. F-4C dywizjonu Oldsa miały lecieć tą samą trasą, co zwykle F-105, na tej samej wysokości, tak samo wolno i miały być wyposażone w ich zakłócacze QRC-160. Piloci mieli korzystać z częstotliwości radiowych i ksywek pilotów F-105.

W misji wzięło udział łącznie 28 samolotów F-4C Phantom II, podzielonych na siły „zachodu” mające wciągnąć wroga walkę i „wschodu” – blokujące MiG-om możliwość odwrotu i ucieczki do Chin. I była to zaledwie część wszystkich maszyn, bo za nimi leciało parę F-105 zakłócając SAM-y, F-104 jako eskorta i samoloty wczesnego ostrzegania oraz zakłócania: EC-121 i EB-66s. Każdy F-4C wyposażony był w cztery pociski AIM-7 Sparrow i cztery AIM-9B Sidewinder – w owym czasie o wiele mniej skuteczne w porównaniu do późniejszych wersji.

Operacja „Bolo” – ogromny sukces Oldsa i sfory Phantomów

Plan operacji Bolo przedstawiono do zatwierdzenia 22 grudnia 1966 roku. Dostał zielone światło. Start zaplanowano na 1 stycznia, ale z powodu złej pogody przełożono go o 24 godziny. Odwołano wszystkie inne operacje lotnicze, by piloci Phantomów mieli pewność, że atakują wyłącznie wrogie samoloty i nie musieli się martwić o identyfikację przed odpaleniem pocisku. Poszczególne klucze samolotów przyjęły nazwy kodowe bazując na amerykańskich samochodach: Olds (oldsmobile), Ford, Rambler, Lincoln, Tempest, Plymouth i Vespa.

Klucz Oldsa jako pierwszy przybył nad cel, ale MiG-ów tym razem nie było. Krążyli w kółko czekając na wroga, aż nadleciał drugi klucz Phantomów. Dopiero wtedy wyłoniły się dwa pierwsze MiGi-21. Okazało się, że kontrolerzy opóźnili ich start przez bardzo gęstą pokrywę chmur. Wywiązała się walka. Trzy pierwsze pociski wystrzelone przez Oldsa chybiły lub w ogóle nie namierzyły celów. Więcej szczęścia miał jego skrzydłowy, zaliczając trafienie rakietą AIM-7. Chwilę później swojego zwycięstwa doczekał się i Robin. Wrogi MiG nawet nie zauważył ataku dwiema rakietami Sidewinder.

Kolejne klucze Phantomów nadlatujące w wyznaczonym czasie przejmowały rolę myśliwych. W sumie zniszczono 7 MiG-ów-21 z całej floty 16 maszyn, nie tracąc żadnej swojej. Może się to wydawać niewiele, ale dla sił USAF operacja była spektakluarnym sukcesem, a dla Wietnamczyków szokiem i jedną z największych porażek w historii, po której uziemili tymczasowo wszystkie „21” i zaczęli przerabiać swoje strategie.

Źródło: wikipedia

Nieregulaminowy wąs mówił „f…ck you”!

Robin Olds zestrzelił w operacji Bolo tylko jeden samolot. Trzy kolejne zniszczył w następnych misjach. I na tym koniec, mimo że później miał ponoć ponad 10 okazji na dalsze zestrzelenia. Dlaczego? Piąta ofiara oznaczałaby dla niego automatyczne wycofanie z wojny i powrót do kraju, by jako bohater wojenny dbać o właściwy PR niezbyt dobrze widzianej przez amerykańskie społeczeństwo wojny w Wietnamie – a tego Olds nie brał w ogóle pod uwagę.

Po części właśnie z tego wziął się jego słynny wąs. Wśród pilotów taki zarost nie był niczym niezwykłym, ale jego był znacznie większy, dłuższy – bardzo niezgodny z regulaminem. Dla Oldsa był to jak pokazywanie przełożonym z góry „środkowego palca”. Protestował w ten sposób przeciwko temu, jak chciano, by mówił o wojnie, przeciwko regułom walki, które zabraniały mu bombardować wrogie bazy (obawiano się, że mógłby wtedy zginąć jakiś przedstawiciel ZSRR lub Chin, co byłoby dla tych krajów pretekstem do włączenia się do wojny).

Robin Olds był uwielbiany przez swoich ludzi. Źródło: wikipedia

Olds był też w ciągłym konflikcie z oficerami wywiadu, którzy nie informowali go o ważnych sprawach. Kierowali się poglądem, że zdradzanie szczegółów Oldsowi sprawiłoby, że zmieniałby on swoją taktykę i uderzał jeszcze skuteczniej, a przez to wróg mógłby się domyślić, że jego ruchy są znane i zablokować możliwość dalszego pozyskiwania informacji. Dla wywiadu był to zwyczajowy sposób działania, ale Olds był wściekły, bo albo bardziej ryzykował życiem swoich ludzi, albo jego misje nie odnosiły sukcesu.

Do końca swojej tury Olds unikał starć z MiG-ami i skupiał się na atakowaniu celów naziemnych, jak np. most w Hanoi. Jedno ze źródeł mówi też, że usuwał z dzienników informacje o swoim udziale w misjach, bo mógłby być odesłany do domu również w wyniku zaliczenia setki misji bojowych w Wietnamie. Ostatnią, łącznie 152. misję, wykonał 23 września 1967 roku.

Prawdziwy „Maverick”

Po wojnie został m.in. komendantem szkoły kadetów USAF i pracował w departamencie zajmującym się procedurami bezpieczeństwa w lotnictwie. Był gorącym zwolennikiem powrotu do samolotów z działkami, potrafiącymi skutecznie walczyć w ciasnym kręgu. W 1968 roku otrzymał swój ostatni stopień – generała brygady. Jego kariera po wojnie ucierpiała trochę przez jego wybuchowy charakter. As lotnictwa lubił imprezować, był nawet aresztowany za jazdę po pijanemu i wylądował w szpitalu po tym, jak siłą sprzeciwił się próbie zatrzymania go przez policję.

Robin Olds zmarł 14 czerwca 2007 roku w wieku 84 lat. Do dziś jego portrety wiszą w siedzibach welu dywizjonów, gdzie stawiany jest jako wzór dla każdego pilota. Jego P-51 Mustang Scat VI lata do dziś – stacjonuje i jest zarejestrowany w Belgii. SCAT XXVII, czyli F-4C Phantom II z charakterystycznymi, czterema gwiazdami na wlocie powietrza, stoi w muzeum USAF w bazie Wright-Patterson Air Force Base, w stanie Ohio, razem z takimi sławami, jak B-17 „Ślicznotka z Mepmphis”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *