W końcu doczekaliśmy się premiery modułu Supercarrier, choć oczywiście w formule wczesnego dostępu, jeszcze bez wielu zapowiadanych funkcji. To jeden z najbardziej niezwykłych i oryginalnych dodatków do DCS World, bo nie jest to ani mapa, ani samolot, a właściwie tylko rozbudowane lotnisko – baza dla operacji startów i lądowań samolotów. Czy warto więc kupować go już teraz?
Ile miejsca Supercarrier zajmuje na dysku?
Niewiele. Wraz z aktualną łatką rozmiar zwiększył się o 3 gigabajty.
Czy warto kupić Supercarrier DCS World?
Wszystko zależy jakim typem gracza DCS jesteś. Jeśli start i lądowanie to dla Ciebie pomijalny, lub czasem uciążliwy fragment misji, tylko by szybko przejść do konkretów – walki i ataku celów – wtedy zdecydowanie nie warto! Supercarrier znacznie wydłuża proces startów i lądowań na lotniskowcu, a poza tym działa prawidłowo tylko wtedy, gdy trzymasz się oficjalnych procedur.
Gdy wokół latają samoloty AI, nie można tak prostu pchać się na pokład z góry, a przy starcie trzeba wykonywać polecenia obsługi.. Musisz swoje odczekać, słuchać, gdzie i kiedy kierują nas komunikaty radiowe. Lądowanie na lotniskowcu staje się skomplikowaną misją samą w sobie, która potrafi zabrać sporo czasu.
Supercarriera docenią najbardziej fani realizmu i przestrzegania wszelkich procedur latania. Ci, co wolą „krążyć na stacku” i czekać spokojnie na swoją kolej, zamiast szybko wylądować i wczytać kolejne szturmy z rzucaniem bomb.
Moduł sporo wnosi też do klimatu. Animowane postacie na pokładzie lotniskowca w końcu dodają trochę życia i autentyczności do misji. Jeśli immersja i klimat są dla Ciebie ważne lub zajmujesz się robieniem filmów z DCS – Supercarrier już teraz będzie istotnym dodatkiem.
Warto również wziąć pod uwagę obecną listę dostępnych misji. To zaledwie kilka ustawionych konfiguracji lotniskowca do startów i lądowań dla samolotów F-14B i F/A-18C. To wszystko. Nie ma na razie żadnych bojowych operacji wykorzystujących Supercarriera, choć te pewnie szybko pojawią się w dziale User Files.
Co na tę chwilę oferuje Supercarrier?
– nieco większy, bardziej wymiarowy pokład lotniskowca klasy Nimitz
– procedura startu z pomocą animowanych członków załogi lotniskowca, z realistycznymi sygnałami ręką
– komunikację radiową z wieżą i oficerem LSO asystującym przy lądowaniu
– pełną procedurę lądowania CASE I, CASE II, CASE III z uwzględnieniem oczekiwania i kręgu nadlotniskowego
– stanowisko LSO pozwalające obserwować i naprowadzać lądujące samoloty, istotne w trybie multiplayer
– dodatkowe obiekty statyczne do umieszczenia na pokładzie
– działające windy do hangarów dla samolotów AI
– 16 miejsc parkingowych na pokładzie
– ulepszony model rosyjskiego lotniskowca Kuznetsov
– niszczyciel klasy Arleigh Burke jako jednostka AI
Supercarrier – pierwsze wrażenia
Jestem „klimaciarzem”, więc dla mnie już same animacje członków załogi były wystarczającym powodem, by na Supercarriera czekać bardziej niż na wiele zapowiedzianych samolotów. Potrafię włączać DCS tylko po to, by zaliczyć parę startów i lądowań – niekoniecznie z etapem bojowym.
DCS ogólnie opiera na się niemal dwudziestoletniej, mocno przestarzałej technologii, co widać choćby w jakości efektów specjalnych, oświetlenia, animacjach żołnierzy wojsk lądowych. Supercarrier ze swoim żyjącym pokładem pozwala poczuć się jak w trochę nowszej produkcji, stworzonej według bardziej współczesnych standardów.
Przy zatłoczonym pokładzie czuć mały spadek w liczbie klatek na sekundę, ale nie są to jakieś wartości uniemożliwiające rozgrywkę. Poza tym do testów włączyłem parę graficznych fajerwerków no i moja karta należy już do prehistorii – GTX970. Na nowszym sprzęcie nie powinno być wielkiej różnicy.
Póki co Supercarrier to na pewno moduł nie dla każdego. Raczej głównie dla osób spędzających dużo czasu w edytorze, łapiących ujęcia do filmików i lubiących latać według oficjalnych procedur oraz np. mających swój wirtualny dywizjon do zabawy w oficera LSO podczas lądowań. Jeśli zdecydowałeś się poczekać na większą funkcjonalność, np. pokój odpraw, nie tracisz aż tak dużo.
Nawet się nie zastanawiałem, dzięki temu dodatkowi pokład lotniskowca naprawdę tętni życiem. Znów powitałem „panów w żółtych kurtkach” kierujących mój samolot na katapultę, ostatnio tak dobrze oddawała to gra „Super Hornet” firmy Digital Integrations. Rozbudowana komunikacja z okrętem mi nie przeszkadza, choć czasem zdarzają się bugi. Co więcej, dowiedziałem się że moje wcześniejsze lądowania, Tomcatem i Hornetem, choć udane, to były błędne z punktu widzenia procedur. Cieszą też nowe lotniskowce klasy Nimitz i ulepszony Kuźniecow. A niedawno jeszcze dostaliśmy Forrestala (choć nie z Supercarriera, ale integruje się z tym modułem). Jak napisałem na początku – nawet się nie zastanawiałem nad zakupem. Mam nadzieję że jak Razbam dokończy mapę Falklandów, to dostaniemy brytyjskie lotniskowce z lat 70 – 80