I wojna światowa – powrót do korzeni w Flying Circus Vol.1

DCS DCS-em, ale zawsze warto poszerzać swoje horyzonty. To, czego w DCSie nie znajdziemy, to bitwy lotnicze z czasów I wojny światowej, czyli powrót do absolutnych krzeni, do okresu, kiedy narodziło się lotnictwo wojskowe. Wtedy powstał termin „dogfight”, pierwsze „asy” wśród pilotów myśliwców miały status bohaterów narodowych i porównywano ich do rycerzy. Wtedy rodziły się też pierwsze taktyki walki lotniczej, z każdego mocarstwa można było wyróżnić pierwsze ikoniczne samoloty.

Podróż to tych czasów umożliwia samodzielny dodatek Flying Circus Vol. I i znacznie droższy Vol. II do gry Il-2 Sturmovik: Great Battles. W obu znajdziemy mapy głównych frontów z tego okresu, sporo maszyn do pilotowania, kampanię i opcję kariery pilota wybranego dywizjonu. Więcej o zawartości znajdziecie w dalszej części wpisu.

Olejem po oczach – jedynym sensorze

Walka w kokpicie Sopwith Camela czy SPAD-a XIII z Fokkerem Dr.I „Czerwonego Barona” to zupełnie inne przeżycie od tego, co oferuje nowoczesny HUD i automatyczne namierzanie celu dla rakiet AA. Jedynym sensorem, jaki mamy do dyspozycji, są osobiste gałki oczne mk.1. Od nich zależy wszystko – czy dostrzeżemy i odróżnimy wrogi samolot od sojusznika, czy dobrze wycelujemy i poślemy zabójczą serię z karabinów i czy znajdziemy drogę do domu wypatrując charakterystycznych obiektów w terenie.

W środku nie ma zbyt wielu wskaźników i trudno na nie patrzeć w środku walki, nie ma klap i hamulców, nie ma radia – pilot siedzi na zewnątrz w latawcu z dykty i sklejki, tuż przy ogłuszającym silniku i karabinach. Plusem komputerowego symulatora jest to, że nie czuć ochlapywania olejem z silnika, który miał ponoć silne właściwości przeczyszczające organizm – dlatego piloci owjali sobie twarz szalem. Przy pełnym realiźmie trzeba sobie radzić z takimi problemami, jak łatwe wpadanie w korkociągi, zadławienia silnika i ciągłe zacinanie się karabinów. 

Latający cyrk

Walka dwóch eskadr samolotów od razu tłumaczy, dlaczego dodatek nazywa się „latającym cyrkiem”. W powietrzu panuje totalny chaos – maszyny jakby turlały się wokół siebie na bardzo małej przestrzeni, W tym bałaganie trzeba zbliżyć się do innego samolotu, upewnić się, że to na pewno wróg i starać wejść mu na ogon przybliżając się tak blisko, że dałoby się porozumieć krzykiem. Nie jest to łatwe, bo powolne i lekkie samoloty dawały radę skręcać niemal w miejscu.

To co mnie uderzyło najbardziej podczas dogfightów, to fakt, jak bardzo istotne były osiągi ówczesnych samolotów. Nie ma nic bardziej frustrującego, gdy po wejściu jakieś maszynie na ogon, ta po prostu oddala się od nas bez wysiłku, bo samolot wroga był po prostu nowocześniejszy i szybszy – czuć wtedy wielką bezsilność. Ten aspekt był kluczowy przez wiele następnych dekad, aż zniwelowały go rakiety, jednak w samolotach I wojny światowej jest to szczególnie odczuwalne. Mocno doskwiera też brak widoczności z kokpitu, bo pilot jest otoczony wielkimi skrzydłami z dołu i z góry. Widać, że niektórzy producenci mocno tu kombinowali, robiąc choćby specjalne otwory w skrzydłach nad głową pilota.

Great Battles – podobieństwa i różnice względem DCS

Zdecydowanie warto sobie od czasu do czasu zmienić erę lotnictwa i popróbować dawnej sztuki latania w Flying Circus. Zaletą silnika gry Il-2 Sturmovik jest dużo bardziej płynne działanie w VR, przy nadal bardzo dobrej grafice. Świetnie wyglądają chmury i efekt Słońca, które tu naprawdę oślepia. Znakomicie wykonano także model zniszczeń. Warto jednak mieć na uwadze, że w tej grze nie ma klikalnych kokpitów – wszystko jest obsługiwane z klawiatury i HOTAS-a, nie uświadczymy też szczegółowych Cold Startów. Złośliwi mawiają nawet, że DCS to symulator klikania w kokpicie, a Sturomovik to symulator latania… Lepiej jednak poprzestać na tym, że oba tytuły są świetne i dostarczają nieco różnych wrażeń.

Struktura zawartości serii Great Battles jest trochę bardziej atrakcyjna od DCS-a, choć w wielu aspektach podobna. Tu również mamy wersję stand alone z oficjalnej strony lub wersję Steam. Do podstawki z mapą można dokupować moduły z dodatkowymi samolotami tzw. „collector’s planes”. Jest wsparcie dla modów i skórek malowań. Ale z każdą dużą mapą dostajemy kilka takich samolotów, kampanię i karierę pilota.

PS
Do Sturmovika pojawiła się niedawno mapa Normandii z kampaniamii i samolotami z okresu D-Day. To nie przypadek, że Normandia 2,0 zawitała ostatnio  również do DCS, bo wykonawcą w obu przypadkach była firma Ugra Media.

Zawartość Flying Circus

Flying Circus Vol. I to:

  • mapa frontu zachodniego wokół miasta Arras ze słynnym obszarem „ziemi niczyjej”
  • Spad XIII, Sopwith Dolphin, Sopwith Camel, RAF S.E.5.a, Bristol Fighter, Albatros D.Va, Fokker Dr.1, Fokker D.VII. Pfalz D.IIIa and Halberstadt CL.II oraz kilka innych samolotów tylko dla AI
  • misje, kampanie, kariera, szybkie misje, multiplayer

Flying Circus Vol. II to:

  • nowa, jeszcze większa mapa z okolicami wokół Verdun i „ziemią niczyją”
  • Spad 7.C1, Airco DH.4, Sopwith Triplane, Nieuport 28.C1, Breguet 14.B2, Handley Page 0-400, DFW C.V., Fokker D.VIII, Gotha G.V., Pfalz D.XII
  • misje, kampanie, kariera, szybkie misje, multiplayer

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *