Thrustmaster Viper TQS Mission Pack – recenzja przepustnicy F-16

Viper TQS Mission Pack to tegoroczna nowość firmy Thrustmaster. Jest to replika przepustnicy samolotu F-16 wraz z panelem bocznym i opcjonalnym panelem przycisków lewej konsoli. Razem z istniejącą już od lat na rynku repliką drążka F-16/A-10, tworzy teraz pełen komplet do obsługi kokpitu F-16 i jest w pewnym sensie nową generacją znanego z czasów Windowsa XP zestawu HOTAS Cougar.

TQS dostępny jest w trzech wariantach:

  • Viper TQS – sama przepustnica ze ścianką boczną
  • Viper Panel – lewa konsola z przełącznikami
  • Viper TQS Mission Pack – pełen zestaw: przepustnica + lewa konsola

Zalety:

  • dobra jakość wykonania, ciężka i stabilna
  • wszystkie przyciski pod ręką, jak w prawdziwym kokpicie F-16
  • z modułem DCS F-16 wszystko działa jak trzeba od razu po podłączeniu 
  • duża precyzja przepustnicy, łatwiejsze lądowania, tankowanie w powietrzu
  • klimatyczny „panic button” i boczna ścianka kokpitu
  • działający cut-off i blokada dopalacza jak w prawdziwym F-16
  • klika przydatnych przycisków na konsoli
  • da się używać również do innych modułów niż F-16

Wady:

  • działanie gałki kursora wymaga przyzwyczajenia  – ostatnia aktualizacja DCS naprawiła działanie gałki
  • przełączniki na konsoli wymagają ogromnej siły do operowania
  • dyskusyjny dobór i rozłożenie przełączników na konsoli

Jakość wykonania

Dźwignia przepustnicy wykonana jest z metalu, z bardzo dobrze spasowanych części i plastikowych przełączników, również solidnie zamontowanych – nic tu nie sprawia wrażenia, że za chwilę odpadnie. Ścianka boczna wykonana jest z dość cienkiego plastiku i jest pusta w środku, przez co wydaje się trochę zabawkowa, ale ponownie – wszystkie jej elementy są bardzo dobrze spasowane, a plastik nie sprawia wrażenia „taniego”.

Całość zestawu Mission Pack dopełnia ciężka podstawa z podświetlaną konsolą przycisków, podobna do tej z zestawu Warthog. Tutaj jedynie dźwignia podwozia sprawia gorsze wrażenie – jej plastikowość trochę razi, jest też wyraźnie luźniejsza niż inne przyciski, a z oszczędności zabrakło podświetlenia jej gałki, która w oryginale świeci się na czerwono podczas operowania podwoziem. Zestaw łączy się z komputerem za pomocą pojedynczego kabla USB-C – USB-A. Jasność podświetlenia można łatwo regulować z poziomu samego panelu, a z tyłu znalazł się schowek na klucz imbusowy, którym można regulować opór przesuwania przepustnicy.

Ergonomia i wygoda obsługi

Viper TQS Mission Pack pokazuje pełnię zalet w przypadku symulatora F-16. Wszystkie przyciski i przełączniki na przepustnicy są już domyślnie skonfigurowane, jak w prawdziwym egzemplarzu. Nie trzeba się martwić o przypisywanie przycisków, zapamiętywanie gdzie co jest – po prostu działa jak trzeba. Można praktycznie zapomnieć o klawiaturze i mieć wszystko na wyciągnięcie palca.

Twórcy zadbali nawet o takie szczegóły, jak dzałającą funkcję Cut-Off – odciągając małym palcem przycisk „horn” i unosząc przepustnicę w górę możemy przesunąć ją z pozycji wyłączonego silnika na „idle” – koniec z wciskaniem Shift+Home w czasie Cold Startu. Równie sprawnie działa Afterburner Detent, czyli domyślnie przesuwamy przepustnicę tylko do 100% i Mil-Power, a dopalacz wymaga dodatkowego odciągnięcia przepustnicy w górę. Przy małym zapasie paliwa F-16 to naprawdę przydatne ograniczenie, a opcjonalnie można taką blokadę usunąć.

Pewnego przyzwyczajenia wymaga gałka kursora radaru. W przeciwieństwie do Warthoga, gdzie jest z przodu przepustnicy, w Viperze usytuowana jest z boku, pod kciukiem, a to sprawia, że osie działają nieco inaczej. Kursor przesuwa się w górę, gdy „pchamy” gałkę do przodu, ruch gałką w górę sprawia, że kursor idzie w lewo itd.

Wydaje się, że był to błąd w DCS. Po ostatniej aktualizacji Open Beta gałka przesuwa kursor normalnie – ruch w górę powoduje ruch kursora w górę.

Sama gałka jest za to bardzo duża i wygodna w porównaniu z beznadziejną „kropką” w Warthogu. Przy odpowiednim ustawieniu krzywych Curves w sekcji sterowania pozwala na precyzyjną kontrolę kursora.

Na przepustnicy znalazł się również tajemniczy przycisk na samym spodzie dźwigni, który czasem nawet przeszkadza w wygodnym chwycie. W wielu recenzjach określa się go za wymysł Thrustmastera, ale tak naprawdę jest on zgodny z oryginałem, tylko zdaje się, że nie dotyczy wszystkich wersji – Blocków F-16. Na pewno był obecny w starszych wariantach – to tzw. Blackout Button. Służył do szybkiego wygaszenia wszystkich świateł w kokpicie, które były niekompatybilne z goglami noktowizji, tak by pilot mógł szybko przechodzić z wizji NVG do normalnej, bez oślepiania się czy żmudnej regulacji przełączników świateł. W Blocku 50 w DCS nie ma on zastosowania, ale można do niego przypisać jakąś szczególnie użyteczną funkcję, np. „Ready Pre-Contact”, by nie musieć przeklikiwać się ciągle przez radio przy tankowaniu.

Wymysłem Thrustmastera jest za to mały przełącznik obok przycisku hamulca aerodynamicznego. ED domyślnie przypisała go do przełącznika „dobber” góra/dół na konsoli UFC, ale zwykle przypisuje się tam przybliżenie i oddalenie obrazu w VR. Nie jest on jednak wyczuwalny i generalnie można zapomnieć, że istnieje, jeśli się z niego nie korzysta.

Osobna kwestia to przełączniki na konsoli. Tu już mamy radosną twórczość Thrustmastera, który wybrał sobie różne przełączniki i umieścił je w losowych miejscach. Są wśród nich te naprawdę przydatne, jak dwa switche autopilota, dźwignia podwozia, czy Master Arm, pokrętła programów Chaff i Flar. Ale są też i dyskusyjne, niezbyt przydatne w czasie lotu, jak włączanie systemu RWR, wyciszanie radaru albo gałka do przełączania ILS/TACAN/NAV, która jest reliktem z kokpitu pierwszej wersji F-16A z początku lat 80. Ich rozłożenie na konsoli jest ponadto trochę zbyt gęste i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, więc i tak trzeba się tego rozkładu nauczyć, zwłaszcza gdy przypiszemy je po swojemu do innych funkcji lub podpatrywać gdzie co jest.

Wszystkie metalowe przełączniki wymagają też ogromnej siły do ich używania, wręcz absurdalnie za dużej niż to powinno działać, co zniechęca do ich używania. Biorąc pod uwagę, że nie są to jakieś newralgiczne funkcje, nie można liczyć na to, że szybko się wyrobią i zaczną działać lepiej. Jedynym lekko działającym przyciskiem jest dźwignia podwozia oraz klimatyczny „Panic Button” do awaryjnego wypuszczenia flar na bocznej ściance. Raczej nie trzeba się tu martwić o przypadkowe przewrócenie zestawu przy walnięciu go pięścią w wirze walki kołowej, no chyba, że kogoś naprawdę poniosą emocję. Konsola wydaje się na tyle ciężka, by jakoś to zrównoważyć. Dźwignia podwozia z kolei wydaje się bardzo słabej jakości, luźna, cała z plastiku i wbrew reklamom na pudełku nie jest podświetlana. Jej plusem jest konieczność podniesienia do góry przy przełączaniu, zupełnie jak w prawdziwym odpowiedniku.

Warto jeszcze poruszyć kwestię samego umieszczenia gdzieś zestawu przepustnicy w czasie użytkowania. Cała konstrukcja jest duża i wysoka – moim zdaniem nie nadaje się na zwykłe położenie na blacie biurka. Trzeba się wtedy liczyć z koniecznością trzymania ręki wysoko, jak podczas prowadzenia motycykla typu chopper z tymi wysokimi drążkami kierownicy, co przy dłuższych sesjach może być niewygodne. Jakąś opcją może być podwyższenie wysokości fotela, jeśli jest regulowany, ale najlepiej uwzględnić jakąś podstawę / podest / stołek na wysokości biodra, tak jak w prawdziwym kokpicie.

Viper TQS w innych modułach

TQS stworzony jest pod F-16, a co z innymi modułami? Nie jest źle. Wszystkie przyciski, również te na przepustnicy trzeba sobie oczywiście indywidualnie przypisać i pamiętać, gdzie co jest, ale przykładowo w F-15 czy F/A-18 da się stworzyć jakiś niezbędny zestaw, który spisze się o wiele lepiej niż klawiatura i sam drążek z suwakiem. Nie będzie działać funkcja cut-off, czyli włączanie silnika, ale już blokada dopalacza jest domyślnie wykrywana i w takim F/A-18 również trzeba odciągnąć przpustnicę do góry, by włączyć dopalacz. Precyzja operowania osią przepustnicy i duży zakres ruchu również jest nie do przecenienia w porównaniu do zwykłego suwaka w podstawie taniego joysticka, co szczególnie odczujemy podczas tankowania w powietrzu lub latania Apachem – obie te czynności wymagają małych, precyzyjnych zmian w położeniu przepustnicy i collective.

Czy warto kupić?

Pozostaje więc pytanie, czy warto kupić TQS Viper. Jego bezpośrednim konkurentem jest przepustnica firmy WinWing, której nie miałem okazji testować, więc trudno mi je porównać. WinWing dostępny jest wyłącznie w firmowym sklepie. TQS z kolei można kupić w większości popularnych sklepów, również na raty, z opcją bezproblemowego zwrotu, co już może dla wielu być istotną zaletą.

TQS na pewno warto kupić, gdy F-16 jest naszym jedynym lub głównym modułem, z którym spędzamy ogromną większość czasu w DCS – wtedy realistyczne operowanie zestawem HOTAS pokaże swoje zalety każdego dnia. W przypadku latania na różnych modułach nie jest to już takie oczywiste, zwłaszcza, że wiele samolotów odrzutowych w DCS jest dwusilnikowa i tutaj lepiej może się spisać przepustnica Warthoga albo modularny Orion od WinWinga, który pozwala do tej samej bazy podpiąć przepustnicę F-16, F/A-18 czy F-15E.

No i jest jeszcze kwestia, jeśli TQS, to który wariant? Jeszcze niedawno był to problem, bo rozstrzał cen był dość duży: 2500 zł za pełen zestaw, prawie 1500 zł za samą przepustnicę i 1000 zł za panel. Z obecnymi promocjami komplet można jednak dostać już za 1900 zł, co przy niezmienionych cenach pozostałych dwóch wariantów daje najbardziej opłacalną opcję. Warto jednak pamiętać, że panel przycisków jest najsłabszą częścią konstrukcji i w przypadku chęci oszczędzenia można z niego zrezygnować.

One Reply to “Thrustmaster Viper TQS Mission Pack – recenzja przepustnicy F-16”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *